Popeye the sailor czyli rzecz o szpinaku


Znów będzie zielono. Oraz krótko i zwięźle. Pojawił się u mnie ostatnio zielony imbryczek:) W dalszym ciągu zielono mam w głowie;) Czasem co prawda te myśli są w kolorze ciemnozielonym albo bardzo ciemnozielonym z domieszką czarnego, ale sądzę że to chwilowe. Mam nadzieję, bo przecież zielony to kolor nadziei, która teraz bardzo jest potrzebna.
Pozostając w temacie, kolacja też była zielona!:) To, o czym zamarzyłam dziś to był szpinak. Wyszedł pyszny, a co najważniejsze, szybko dał się przygotować. A jak wszystkim wiadomo, i małym i dużym, szpinak jest dobrym źródłem żelaza, czyli właśnie tego, czego mój organizm pragnie i co chłonie;) Gdy zajmowałam się dzieciakami w USA, i chciałam im przemycić szpinak (a były na niego baaardzo wyczulone), wówczas włączałam im dla przypomnienia kolejne odcinki Popeye’a, który przecież swą nadludzką siłę miał właśnie od jedzenia puszek ze szpinakiem! Swoją drogą, zawsze się zastanawiałam czy to żelazo on wchłania z tego szpinaku czy raczej z tych puszek… ;) Anyway, dzieciaki załapały o co chodzi, chłopaki chciały być tak samo silne więc szpinak znikał szybko z talerzy:) I może chcieli mieć taką Olive Oyl przy boku;)

SZPINAK POPEYE’A DOŚĆ MOCNO ZMODYFIKOWANY;)

½ paczki mrożonego szpinaku w całych liściach
5-10 dag szynki (ja użyłam polędwicy sopockiej)
1 średni ząbek czosnku
sos sojowy
pieprz kolorowy
oliwa z oliwek (jakżeby inaczej, Olive Oyl!)

Patelnię rozgrzej, wlej oliwę z oliwek. Wrzuć szpinak i poczekaj aż rozmięknie. Dodaj pokrojoną w kostkę szynkę i podduś na wolnym ogniu. Pod koniec dodaj rozgnieciony ząbek czosnku, dopraw sosem sojowym oraz pieprzem świeżo zmielonym. Zamieszaj i jeszcze chwilę podsmaż wszystko, uważając na czosnek z lubością przypalający się;)
Można dodać trochę gęstej słodkiej śmietany, ale ja zapomniałam;)

Zdjęć brak, bo zjadłam. Szpinak zjadłam, nie zdjęcia:D

Jako rekompensata – piosenka znana, stara, ale dla mnie śliczna i do tego o kolorach. Na pewno też o zielonym! :) TUTAJ.

Komentarze

  1. Jak to zapomniana?

    Takich piosenek się nie zapomina :)

    Najwyżej chwilowo akurat się o nich nie myśli :)

    OdpowiedzUsuń
  2. a kto mówi, że zapomniana?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach - rzeczywiście - tam było "znana"...

    Wiesz... ja dzisiaj trochę ślepa jestem... okularki nabierają nowych szkiełek... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. no i skąd ja na tym wygnaniu wezmę sopocką? i osobiście uważam, że jeden ząbek czosnku to chyba za mało? no chyba że akurat się całować zamierzałaś co?

    OdpowiedzUsuń
  5. Tusia - wiesz, że Ty mnie za dobrze znasz:D o to całowanie się rozchodzi;) ja dałam jeden duży ząbek czosnku i zionę ogniem teraz;)
    a co, oni tam szynki nie mają?? ;P paczki z UNRRY Ci będziemy przysyłać bo mi tam zmarniejesz!

    M. - w nowych szkiełkach kolorki będą jeszcze lepsze;) i dostrzeżesz nowe perspektywy;)

    OdpowiedzUsuń
  6. No bo wiesz, my to już tak sobie w tych myślach czytamy, nawet nowe posty publikujemy w tym samym czasie :P
    Szynka jest, ale niedobra, nie ma naszej wspaniałej sopockiej...
    unrry??

    OdpowiedzUsuń
  7. też właśnie zauważyłam:)))
    a dziecko wikipedii, googli nie posiada?? a może oni tam nie mają tego, tak jak sopockiej...? ;P
    UNRRA --> http://pl.wikipedia.org/wiki/United_Nations_Relief_and_Rehabilitation_Administration

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty