Rabarbar & truskawki. Ostatnie starcie.



Sobota. Wolne. Lato. I świadomość, że zaraz nie będzie już truskawek i rabarbaru. Właściwie zdobycie ich już powoli graniczy z cudem. Truskawki udało mi się kupić, rabarbar skradłam z wojtusiowego ogrodu. Tymczasem na rynku prawdziwe zatrzęsienie plonów, ja dostaję oczopląsu a rozum idzie jeździć na wrotkach. I wracam obładowana niczym tragarz portowy, ale z wieeeelkim uśmiechem na twarzy:) Och, taka moja nieznośna słabośc;)
Upał jest, więc pieczenie schodzi na plan dalszy. Po powrocie z pracy, w której na 8. piętrze słońce przygrzewa ostro, klimatyzacji brak, chodzą jedynie dwa wentylatory (których szum skutecznie zagłusza nawet najgłośniejsze myśli), ostatnią rzeczą na którą mam ochotę jest włączenie piekarnika w mej kuchni.
Tym bardziej wzięłam się za przygotowanie specjalnego deseru. Przepis znów zaczerpnięty ze strony Bea w Kuchni (z moimi modyfikacjami), robię go już po raz kolejny, i zawsze każdy chce jeszcze:D Lekki, puszysty, moooocno owocowy, letni, wakacyjny, najlepszy:) Nie mogłam sobie odmówić tej przyjemności, zwłaszcza że zapewne po raz ostatni w tym sezonie.

DESER RABARBAROWO-TRUSKAWKOWY:

Składniki:
250 g rabarbaru (koniecznie musi być świeży, jędrny!)
4 łyżki cukru trzcinowego (ja przeważnie daję zwykły)
1 łyżka wody
1 łyżeczka soku z limonki
otarta skórka z ½ limonki

200 g truskawek

250 g serka mascarpone (ja używam jogurtu greckiego, całe opakowanie)
cukier puder (niecałe pół szklanki)
ciasteczka amaretti (u mnie bezy)
1 łyżka rumu (ja daję trochę ekstraktu z wanilii, bo nie lubię rumu w słodkich daniach)
1 łyżka soku z pomarańczy (przeważnie nie daję, bo w wersji z jogurtem greckim jest to wszystko wówczas zbyt lejące!)


Rabarbar obrać, pokroić w kostkę, zagotować z wodą, cukrem, sokiem i skórką z limonki. Gotować 20 min. Ostudzić. Truskawki umyć, usunąć szypułki, dodać do rabarbaru i zmiksować. Odstawić do lodówki.


Jogurt grecki wymieszać z cukrem pudrem, ekstraktem z wanilii, pokruszonymi bezami. Również wstawić do lodówki.
Tuż przed podaniem, do szklanek lub pucharków nałożyć białą warstwę jogurtową, na to owocowy mus. Lub odwrotnie;) Udekorować.
Wiecie, jak obłędnie pachnie w domu podczas przyrządzania tego deseru? Spróbujcie sami:) Bo następna taka uczta za 11 miesięcy!


A ponieważ okazało się, że obiad musi być na „już”, więc niewiele myśląc, otworzyłam lodówkę, wygarnęłam z niej wszelkie „białe” resztki w postaci pootwieranych jogurtów, serków białych itp., zmieszałam je z cukrem pudrem (na oko), dodałam moją kochaną wanilię oraz pokrojone truskawki. Usmażyłam naleśniki i powstały po prostu naleśniki z truskawkami, pachnące dzieciństwem, mieszkaniem w Poznaniu, tymi chwilami, kiedy to z Anią i Justyną zajadałyśmy właśnie taki obiad w letnie popołudnia, wyjątkowo skupione i wyciszone – to był chyba jedyny moment, kiedy przestawałyśmy mówić:D I obowiązkowo musiała być do tego śmietana w spray’u. Chyba bardziej o to wyciskanie chodziło niż o samą śmietanę;) Aaa, przepraszam, truskawki wówczas były w całości! :)

Uporałam się z tym wszystkim i mogłam obejrzeć film „Sabrina”, na który polowałam już od jakiegoś czasu. I dzięki temu cały dzień był taki niefrasobliwy, prawdziwie wakacyjny. Uwielbiam kino letnie - wówczas są emitowane zarówno stare jak i nowe filmy, pełne lekkości. „Jak poślubić milionera”, „Śniadanie u Tiffany’ego”, „Emma” itp.

A potem Mundial. Wreszcie jest na co popatrzeć.

Uwielbiam wakacje. A Wy? :)

Komentarze

Popularne posty