Comme entrée...

Czy można połączyć dwie pasje i stworzyć z tego trzecią? Od jakiegoś czasu próbuję, z różnym skutkiem, ale jedno jest pewne - każda z osobna daje mi ogromną satysfakcję. Powstaje z nich coś nowego, jest kreatywnie, pojawiają się nowe wyzwania. Bo Medycyna i Kulinaria to Sztuka sama w sobie. Diametralnie różny jest ich ciężar gatunkowy, ale myślę że to korzystnie wpływa na mnie. Dwie moje pasje uzupełniają się, a zarazem są dla siebie przeciwwagą. I o to chyba w życiu chodzi. Bo medycyna wymaga skupienia i powagi, jest permanentnie grząskim gruntem, niepewnością, poszukiwaniem, ale też i wirtuozerią. Zarówno wśród chorych na oddziałach jak i na sali operacyjnej. To rozmowy z pacjentami, dobre słowo, dodanie otuchy. To charakterystyczny szczęk Mikuliczów, Wertheimów i Backhausów. To monotonne (oby!) dźwięki kardiomonitora. To kawały opowiadane w chwili przerwy podczas operacji dla rozładowania napięcia. To empatia, której ja nie mogę się pozbyć. To radość z dobrych wieści (tak, lekarz naprawdę może płakać przy porodzie!) ale też smutek gdy nie jest dobrze. I wewnętrzny bunt. Bezsilność. Tu wszystko może się zdarzyć. Nie bez powodu sala operacyjna w American English to "operating theater". A jednak Sztuka:)
A kuchenne zamiłowanie? To mój wentyl. To ciepłe miejsce pachnące bazylią, czosnkiem, imbirem, cynamonem i świeżo upieczonym plackiem z rabarbarem albo śliwkami. Kuchnia to gorąca herbata z korzennym syropem w słotne dni oraz przyjemny chłód kamiennej podłogi wśród gorącego lata i zapachu malinowych pomidorów. To słuchanie w nocy szemrzącego Polskiego Radia. To magiczne miejsce, w którym mogą powstać cuda. To inny świat. To świat radosnej twórczości, podyktowanej nierzadko chwilą. To spontaniczność:)

Spróbuję tu połączyć w różnoraki sposób te dwa światy, nie tylko na poważnie;) Rezultat proszę oceńcie sami:)

Komentarze

Popularne posty