Bo wiosna w powietrzu już jest!


Wiosennie jest w moich receptorach nosowych, zatem na blogu szczypta tej Pani Wiosny:)

Po pierwsze: kupiłam bazylię:) i już pięknie wygląda w oknie, wystawiając listki do słońca a jej zapach znów wypełnił kuchnię. Wiosna.

Po drugie: kupiłam szczypiorek, bo nie mogłam się oprzeć jego zielonkowatości. I od razu powstała jajecznica ze szczypiorkiem na śniadanie:) Wiosna!

Po trzecie: znów można będzie w ludzkich warunkach klimatycznych chodzić na rynek. I przebierać w plonach Matki Ziemi. Porozmawiać ze znajomymi. Kupić świeże owoce, warzywa. I potem zrobić coś dobrego, zaprosić Przyjaciół:) Otworzyć okno i wpuścić ciepłe powietrze. Wiosna!!

Po czwarte: znów zaczynam podróże do Kościana. Lubię je. Lubię to miasto. Lubię moją drogę do pracy. Lubię czytać w pociągu lub po prostu patrzeć przez okno. Kiedy ostatnio tam jeździłam pociągiem, była piękna polska złota jesień z cudowną paletą barw na polach, w lasach. Kiedy tam jeździłam samochodem (bo pociągi przestały dojeżdżać w tej zimie stulecia..), gruba warstwa śniegu roztaczała się dookoła mnie, zamieniając drogę do pracy w bajkową podróż, czasem w towarzystwie radosnych promyków słońca. Teraz będę obserwować budzącą się do życia przyrodę. Zapewne będę także skazana na kościański dworzec, który jest przeokropny ale mi kojarzy się z... Toskanią! Spędzając na nim dużo czasu z racji permanentnych opóźnień pociągów, czytywałam tam "Mój pierwszy rok w Toskanii" Małgorzaty Matyjaszczyk. Jeszcze nie skończyłam tej książki, ale teraz będę mogła znów za nią się zabrać:) Przecież pociągi nie przestaną się spóźniać;) Wiosna!!!


Po piąte: Wiosennie na talerzu moim z racji kolorowych warzyw jeszcze zimowych. A jest ich sporo. Równie piękne, radosne i zdrowe. Witaminowa porcja warzywna zachęci na pewno nawet najbardziej warzywoopornych:) Ja nie znoszę selera gotowanego. Ale seler pieczony...? Mmmm, niebo w gębie. Też nie wierzyłam, dopóki nie spróbowałam sama!

WIOSENNO-ZIMOWE WARZYWA Z PIECA NA MOJE OKO:

Składniki:
3 duże marchwie lub 5 mniejszych
2 korzenie pietruszki
1 mały seler
4 nieduże ziemniaki
4 nieduże buraki
2 duże cebule
kilka ząbków czosnku
oliwa z oliwek
sos sojowy
pieprz
zioła prowansalskie, tymianek lub rozmaryn

Przygotowanie:
Marchew, pietruchę obierzcie, pokrójcie w ok. 1,5 cm talarki. Ziemniaki i buraki wyszorujcie, pokrójcie podobnie. Seler obierzcie, pokrójcie w kostkę o boku ok. 1,5 cm. Cebulę obierzcie, poszatkujcie w większe kawałki. Czosnek obierzcie, zostawcie ząbki w całości. Blachę do pieczenia wyłóżcie papierem pergaminowym, połóżcie warzywa na blasze, obficie skropcie oliwą z oliwek oraz sosem sojowym (sos sojowy zastępuje niezdrową sól, zatem każdy powinien dodać sosu wg uznania). Posypcie ziołami, które macie pod ręką. Doprawcie pieprzem świeżo zmielonym. Wstawcie do rozgrzanego piekarnika (180 st C) na około 40-60 minut. (U mnie po 40 minutach były jeszcze zupełnie twarde, i to nie był stopień al dente..) Można wstawić na dno piekarnika glinianą miseczkę z wodą.
Na talerzu można jeszcze doprawić warzywka oliwą i sosem sojowym. Palce lizać!:)

Nie będę szczegółowo rozpisywać właściwości każdego z tych warzyw. Buraki są w tym zestawie najważniejsze z punktu widzenia onkologicznego. O marchewce już pisałam TUTAJ. Pietruszka i seler działają moczopędnie. Ponadto seler jest afrodyzjakiem:) Ziemniaki są bardzo odżywcze. A cebula i czosnek są lekiem na całe zło. Niezastąpione. Uwielbiam je w każdej postaci. 


Nadchodzi Wiosna :)))

Komentarze

  1. Terefere, na Ślonsku pada śnieg. Ale jedzonko powinno być dobre. Takk for det gode måltid;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, że dobre! W szczególności ten seler!;) A jeśli chodzi o pogodę, to rzeczywiście zapeszyłam:)
    Vel bekomme!;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty