brokułowo

Wiele śniegu spadło od mojej ostatniej blogowej twórczości.. Nawet kalendarzowa pora roku już uległa zmianie, choć ten drobny szczegół niejednym umknął niepostrzeżenie ze względu na hałdy śniegu zalegające już od dawna i większość z nas ma zapewne dość zimy zanim ona tak naprawdę się zaczęła. Cóż, pozostaje stwierdzić iż ładną mieliśmy zimę tej jesieni:) 
Dużo też zdążyło się wydarzyć od tego czasu. Aż nie sposób przywołać wszystkie ciekawostki. Najważniejszą jednak zmianą (tu się okażę chwalipiętą!) jest fakt, że dostałam się na specjalizację i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z moimi oczekiwaniami, to za 6 lat będę chirurgiem:))) Bardzo mnie to cieszy i nareszcie moja codzienność nabiera kolorków!:) Niesamowite jest to, jak dobre wieści potrafią przywrócić ludzia do życia i jak akumulatory się błyskawicznie ładują!:) Od stycznia zdecydowanie moja egzystencja nabierze tempa (tak, chyba jeszcze przyspieszę..) i mam nadzieję, że zacznę się wreszcie realizować w tym, o czym myślę już od początku studiów, a na bok mogę odłożyć plan B oraz C a nawet D;)
Siłą rzeczy, poprzez ostatnie zawieruchy i niepewność, chęć do robienia czegokolwiek w kuchni spadła prawie do zera. Z drobnymi wyjątkami. Teraz na Święta mam nadzieję zrehabilitować się i już znów potrafię z tego tytułu odczuwać radość. 

W listopadzie miałam przyjemność gościć w Bażanciarni, restauracji należącej do Magdy Gessler. Przyznam, że uczestnictwo w różnych konferencjach naukowych ma nie tylko stricte naukowe plusy (w tym wypadku neonatologiczne), ale również cała otoczka godna jest uwagi. Do restauracji tej trafiłam z Karoliną (dwie najlepsze szefowe kół naukowych pod słońcem:D), naszą Panią Profesor oraz Gośćmi: pani profesor zajmująca się Medicatem w Holandii oraz wyjątkowo urocza para z Wielkiej Brytanii - dziennikarz BBC będący przedstawicielem pokolenia talidomidowców wraz ze swoją partnerką, naturalnie Polką :) Przemiły wieczór. A do tej sympatycznej atmosfery dołączyło się niewątpliwie menu. Jako przystawkę wybrałam tatar po polsku z wiejskim żółtkiem (bardzo dobry, choć nadal numerem jeden jest ten paryski..) a następnie skusiłam się na rybę św. Piotra z krewetkami w sosie szafranowym. Ryba św. Piotra była dla mnie dużym zaskoczeniem smakowym. Bardzo konkretna w smaku, niemalże ostra. Nietypowa i godna polecenia. Krewetki też rewelacyjne, choć druzgocąca była ich ilość na ogromnym talerzu... Sztuk dwie:D 
Myśląc, że to już wszystko co mogę w siebie zmieścić (o, jakże się myliłam!) zostałam namówiona na deser;) I to był zdecydowanie strzał w dziesiątkę poprzedzony solidnym wahaniem. Gruszki w karmelu pod białą pierzynką. Niebo w gębie. Warto się tam wybrać choćby dla tego deseru i zdecydowanie zapomnieć na tą chwilę o liczeniu kalorii;)

Jako subtelny przerywnik pozwolę sobie tutaj polecić jeden z ostatnich postów Emmy w Podróży dotyczący pereł. To prawdziwa perełka:) Ja jestem nim zachwycona! Nie mówiąc już o moim uwielbieniu pereł samych w sobie. Dużo bym oddała za takie widoki!:) TUTAJ

A to jeszcze przedświąteczna wersja szybkiej jednodaniowej kolacji, jednak ośmielam się napisać że bardzo smacznej:) Chociażby, żeby świętować mój pierwszy rok na tym blogu:) 

TARTA BROKUŁOWO-PIECZARKOWA

Składniki:
1 opakowanie mrożonego ciasta francuskiego
1 opakowanie brokułów (lub 500g świeżych)
1 cebula
½ kg pieczarek
2 ząbki czosnku
150 ml śmietany (30%)
1 jajko
1 ser camembert
sos sojowy
sól, pieprz
tymianek
oliwa z oliwek
1 łyżka bułki tartej

Przygotowanie:
1. Zagotuj w garnku wodę, dodaj trochę soli i pół łyżeczki cukru. Wrzuć brokuły i blanszuj je przez 3 minuty. Odcedź i zostaw do wystygnięcia. Potem pokrój różyczki na mniejsze kawałki.
2. Na patelni zeszklij cebulę pokrojoną w drobną kostkę. Dopraw solą i pieprzem. W ostatniej chwili dorzuć zmiażdżony czosnek, zamieszaj i duś na wolnym ogniu 2 minuty. Zestaw z ognia.
3. Osobno podsmaż pieczarki na oliwie. Gdy wydzielą sok, dodaj sos sojowy (ok. 2 łyżeczki), pieprz kolorowy oraz tymianek. Pozwól im odparować, potem duś na wolnym ogniu pod przykryciem.
4. Połącz cebulę z pieczarkami, dodaj brokuły.
5. Rozbełtaj śmietanę z jajkiem, dopraw solą i pieprzem. Dodaj pokrojony w drobną kostkę ser camembert.
6. Formę do tart wysmaruj masłem (także boki!) i wyłóż ciastem szczelnie. Ponakłuwaj widelcem spód i boki, wsadź do nagrzanego piekarnika do 200stC i piecz przez 3 minuty.
7. Po 3 min wyciągnij z piekarnika formę, posyp ciasto 1 łyżką bułki tartej. Na to wyłóż farsz brokułowo-pieczarkowy. Zalej sosem śmietanowo-serowym.
8. Udekoruj wierzch resztkami ciasta francuskiego. Piecz w temp. 200stC przez około 20-30 minut.


Tarta jest pyszna tego samego dnia. A jeszcze pyszniejsza następnego. Jeśli zostanie oczywiście...;)

Tymczasem wracam do świątecznego rozgardiaszu. A jutro pieczenie ciast. Wydaje mi się, że sernikiem podzielę się z Wami już w następnym wpisie:)

miłego wieczorku! :) KLIK

Komentarze

  1. Przede wszystkim wiec - serdeczne gratulacje!!! Trzymam kciuki za ciag dalszy w takim razie :)

    A dzis zycze Ci wspanialych, radosnych, pogodnych Swiat! Takich, jak lubisz :)

    Pozdrawiam serdecznie!

    PS. Ja spedzam Swieta na lezaco ;) gdyz wysiadl mi kregoslup i w przyszlym tygodniu dowiem sie, czy obedzie sie bez operacji czy nie... :(
    Poprosze wiec o kciuki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dziękuję i za życzenia i za gratulacje!:)
    Mocno już trzymam kciuki za Ciebie i pomyślną diagnozę, wierzę że będzie ona dobra dla Ciebie!
    Będzie miło jak dasz znać co postanowiono..:)
    Pozdrawiam Cię świątecznie i mam nadzieję że nastrój i samopoczucie już lepsze dziś!:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty